poniedziałek, 10 listopada 2014

"Nie dla mnie"

Otworzyłam oczy i od razu je zamknęłam. Znowu bolała mnie głowa. Miałam ogromnego kaca ! Nie tylko alkoholowego . Nie mogę pojąć tego co się wczoraj stało. Jedynie to co mogę zrobić. To bronić się za dużo wypitym alkoholem . Naprawdę się zakochałam? Czuje takie uczucia względem Marcela o jakich nie miałam pojęcia. Ciągle w głowie mam jego słowa „Chcesz mnie”… No chce go bardzo , ale nie mogę . Nie chce znowu cierpieć. Boje się znowu związać z kimś . Oh ale jego usta , dotyk ,ciepło ciała było takie wspaniałe. Że gdy przypominając sobie o tym na moim ciele pojawiają się przyjemne dreszcze . 

Usłyszałam pukanie do drzwi od mojego pokoju.
-Proszę -owinęłam się bardziej kołdrą
-Siora . Marcel przyszedł. -zrobiło mi się gorąco
-Jak wyglądam? -zapytałam brata
-Szczerze ?
-Tak
-No to nie jest tak źle. Widać że masz kaca .
-E to dobrze . Powiedz żeby przyszedł na gore
-Już się robi .-Lukasz wyszedł a ja szybko założyłam krótkie szorty do spania i bokserkę . No przecież nie będę leżała na łóżku w samej bieliźnie. Otworzyłam trochę okno ,żeby naleciało świeżego powietrza .
-Wejdź -powiedziałam gdy usłyszałam pukanie.
-I co kac męczy?-zapytał normalnie jak gdyby nic się wczoraj nie stało.
-Hmm głowa mi pęka. I pić mi się chce a tak to w porządku -odpowiedziałam ścieląc łóżko.
-
-No to się ubieraj . Pojedziemy na świeży sok z pomarańczy. Najlepszy na kaca .
-Dobra-nie patrząc na niego wzięłam czyste ciuchy i poszłam wziąć szybki prysznic . Muszę z nim pogadać bo oszaleje . Ale co nu powiem ? No Marcel wiesz chyba się zakochałam w Tobie , ale nie będziemy parą! Sama ze swojej głupoty się zaśmiałam
Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Marcel siedział i wpatrywał się w okno . Ciekawe o czym myślał. Spakowałam do Torebki pieniądze, telefon i papierosy .
-Idziemy? -zapytałam. Pokiwał głową i wyszliśmy w dalszej niezręcznej ciszy 

-Lepiej się czujesz ? -usłyszałam.
-Tak. Uwielbiam soki pomarańczowe. Dzięki-odpowiedziałam zgodnie z prawdą-I będę tutaj częściej zaglądać. Fajne miejsce
-Wiem dlatego Cie tutaj przywiozłem. I to jest tez dobre miejsce na to żeby porozmawiać
-Też tak uważam. Wczoraj…To w ogóle…nie wiem -no tak teraz brak mi pomysłów co powiedzieć.Nieźle Aria!
-Znaczy to w ogóle nie powinno się wydarzyć -wydusiłam w końcu. Popatrzyłam na niego , przyglądał mi się. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy . Mi robiło się coraz bardziej gorąco. Nic nie powie ? -Muszę iść. Jest już 15 a muszę się spakować. Jutro jadę do Łodzi a pojutrze do Norwegii . -założyłam kurtkę i wyszłam z lokalu . No tak tylko nie miałam jak wrócić do domu . Na piechotę mam godzinę . No nic. Ruszyłam na przystanek który znalazłam i z tego co przeczytałam to za 40 minut będzie autobus ! Świetnie! Pewnie się spóźni, a no i zanim dojadę minie następne 20 minut . Zrezygnowana ruszyłam na piechotę . Mogę zadzwonić po mojego kierowcę ale on tez na wolne i nie chce go ściągać zza Lublina
-Ej zaczekaj . Chodź do samochodu zimno jest i pada .
-Przejdę się .
-Nie rozśmieszaj mnie . Do domu masz godzinę drogi w szybkim tempie . Chodź
-Naprawdę nie musisz mnie od….-
-… Chodź do samochodu albo sam Cie tam wsadzę . –
-Ta jasne . Poradzę sobie naprawdę. Nie musisz się tak martwić .
-Słyszysz siebie ? Przywiozłem Cie tu to też odwiozę. Chodź -zrobiłam to co chciał. Przemoczona wsiadłam do auta . Nie odzywaliśmy się do siebie .
Dojechaliśmy pod mój dom .
-Wyszłaś. Nie dając mi odpowiedzieć.
-No bo myślałam że już nie odpowiesz .
-No tak . Długo myślałem co Ci odpowiedzieć. Ale już wiem . To co wczoraj miało miejsce nie powinno się wydarzyć tu masz racje . Ale oboje tego chcieliśmy. Ja to czułem i ty tez .
-Nie rozumiem
-Czego?
-Mówisz że nie powinno się wydarzyć a potem dodajesz że oboje tego chcieliśmy. O co ci chodzi ? -westchnął
-A co jeśli coś do mnie poczujesz ? Nie możemy być razem . Nie jestem dla ciebie
-To po cholerę ten pocałunek?
-Chciałem to zrobić . Chciałem to zrobić pierwszej nocy gdy się spotkaliśmy pod twoim domem . Chciałem to zrobić gdy odwoziłem Cie do domu wtedy jak się dowiedziałaś. Chciałem to zrobić w kawiarni . Chciałem to zrobić wiele razy i zrobiłem wczoraj .
-Wiesz co daruj sobie -otworzyłam drzwi od samochodu i wyszłam. Zanim je zamknęłam powiedziałam-I masz pecha bo poczułam coś do Ciebie . Wtedy gdy złapałeś mnie rękę w samochodzie nie pozwalając mi wysiąść. Może i tej nocy się Ciebie bałam ale i .. Nie ważne. To było nasze ostatnie spotkanie . Cześć -zamknęłam drzwi i szybkim krokiem weszłam do domu . Co on sobie myśli ? Co jeśli coś do mnie poczujesz !!! Co to kurwa miało być!? 

Następnego dnia o 11 byłam już u Alany . Marcel się nie odezwał od sytuacji z samochodu . Wygląda na to że nie potrzebnie mówiłam mu o moich uczuciach. No wszystkiego mu nie powiedział. I chyba dobrze zrobiłam. Na! Nawet bardzo dobrze . Teraz się do mnie nie odzywa . No ale czego ja się spodziewałam jak na odchodne powiedziałam że to nasze ostatnie spotkanie ? Widocznie szczęście nie jest mi pisane.

Od razu mówię że nie moje, swoje opowiadanie dodam później ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz